Ryż to ryż. Ale sam ze sklepu nie przyjdzie. Dotarganie go do kuchni nastręcza lalkom trochę trudności.
Idzie Grześ przez wieś
Worek ryżu niesie.
A przez dziurkę ryż ciurkiem
sypie się za Grzesiem.
Ryżu mniej - nosić lżej
śmieje się nasz Bryś
Do dom wrócił, worek rzucił
No a gdzie jest ryż ?
Grzesia wygrzebałam w szmateksie jeszcze w tamtym roku. Znalazłam tam fajną rodzinkę misiów i już miałam odejść z łupem do kasy, kiedy zauważyłam winylową piętę. Wyciągnęłam więc lalkę ze sterty maskotek, bo miałam nadzieje, że to jakiś bobas z PRL - u. Na widok baby borna zniesmaczyłam się i chciałam odłożyć go z powrotem w pluszaki. Wtedy zobaczyłam napis na szyi: Simba. "No kurde" - myślę sobie "może wezmę, bo nowe bobasy z tej firmy chodzą po ponad sto złotych". Na dodatek miał na sobie oryginalne ubranko i był cały i czysty.
- może mi Pani zważyć dzidziusia? - uprzejmie ale jakby od niechcenia spytałam sprzedawczynie.
Cena 1,47 PLN zachęciła do kupna i postawiła kropkę nad i.
Nie jest lalką z duszą, nie jest zabytkowy (1997 rok mówi etykieta), ale nie żałuje, że go przygarnęłam.
Lol, zważyć dzidziusia :D
OdpowiedzUsuńHistoria świetnaa Grześ to słodziak i ma szczęście, że znalazł u Ciebie dom:)
Szkoda by było zostawić takiego malucha na pastwę losu;) Dobrze, że u Ciebie znalazł przytulny kącik:)
OdpowiedzUsuńUroczy dzidziuś. :)
OdpowiedzUsuń