jesienna Teo

- Teo ubieramy się i idziemy do parku

- A w co ma się ubrać?


- No dobra nie marudź, masz jeszcze podkolanówki




- Gotowe !

- Spoko, masz jeszcze spodnie, od jednej scenki, i butki Ci zrobiłam   .....  i czapkę sowę.


- Dziękuję !

Zbliżenie na butki i podkolanówki, trochę niewyraźne ale jest




W parku spacer alejkami




Zbieranie liści




Po to aby się w nich wytarzać.




Albo wygrzać się na słoneczku i pobaraszkować między drzewami.





By w końcu odpocząć chwilę na balustradzie mostka nad rzeczką.




Czytaj dalej

robótkowa jesień

Robótkowa od robótek a nie koniecznie od roboty. Już tyle dni października a tu mało jesiennie u mnie do tej pory. Najpierw mnie choroba zmogła. Ale wydobrzałam i to dzięki miłym słowom od Was kochani zaglądający. Postawiły mnie na nogi. Bardzo Wam dziękuję. Oczywiście musiałam później nadrobić zaległości w pracy ( a więc jednak robota) i dopiero teraz znalazłam chwilę na inne rzeczy.
Czas spędzony w łóżku umilało mi szydełko co będzie widać.
A przy okazji poznajcie Sannae. Kupiona na allegro, starta sygnatura jakby E.S. Ma 25 cm, tułów z plastyku, raczki, nóżki i głowa gumowa. Podejrzewam niemiecką produkcję. Lalka z poprzedniej dekady, trochę zadrapań na tułowiu i zwichrowane jedno oczko - działa kiedy chce; poza tym w dobrym stanie.
Najpierw zdjęcie jako golasek:




Później powstała kamizelka ze spódniczką oraz opaska i buciki.




Obowiązkowo kaftanik i majtusie.




Ma prześliczne wykonane stópki i rączęta. 




Jak widać zrobiłam jeszcze dla małej damy komplet: sukienka, majtasy i czapeczka. Widoczny z przodu kwiatuszek to zapięcie sukienki. Miały być jeszcze takie trzy przy czapeczce jako ozdoba, ale brakło mi już włóczki po zrobieniu majtasów. Nie planowałam majtusi, ale moja mama stwierdziła "No jak to - lalka musi mieć majtki, zrób chociaż taki pasek razem z sukienką, ale niech ma cokolwiek, nie może paprzcież świecić goła pupą." I w ten sposób zamiast kwiatuszków na czapce ma gacie. 





A gdzie ta jesień? Tylko kolory trochę jesienne. W parku liście kuszą i pogoda wciąż czeka i woła na spacer, a u mnie ciągle takie jakby lato. Jesień też będzie, bo to nie cała gama szydełkowej produkcji. Inne lalki też doczekały się dzierganych ubranek i tylko patrzeć jak wyruszymy w plener. Cierpliwości  :)

Czytaj dalej

piękna (nie)znajoma

Lalka made in szmateks, jak większość moich nabytków. Była goła i okropnie brudna, a na dodatek miała pomazaną buzię zielonym pisakiem. Ma też na ciele pełno dziurek, z czego dwie nawet równo zrobione nad łokciami. W połączeniu z resztkami brokatu na ustach nasunęło mi to myśl, że to jakaś wróżka, a dziurki to miejsca na skrzydła. Barbie wróżka oczywiście, bo napis na pleckach nieomylnie wskazywał producenta. Jednakże to poprzedni właściciel lalki na siłę chciał ją chyba na wróżkę przerobić. Skrócił  też lalce włosy, bo obciął to za dużo powiedziane, i wystrzępił niemiłosiernie grzywkę, której w oryginale zdaje się nie posiadała.
Lalka nie była na wagę, a cena nie była mała, ale wzięłam z lękiem czy pisak da się zmyć. Pomokła trochę, czyściłam to to i czyściłam i udało się. W tym samym sklepie na półce leżała wręcz popielata od brudu, a niegdyś biała, sukienka, którą nabyłam i równie szczęśliwie jak lakę udało mi się ją doprać. Włosy niegdyś czarne teraz lekko popielate (jakby zaczynała siwieć) - zapewne też od brudu.








Została domyta i doczyszczona, wskoczyła w zakupioną dla niej kieckę i zaczęła wyglądać na szczęśliwą jednakoż bezimienną. Dopiero dzięki dziewczynom z   Dolls   Forum   odkryłam jej tożsamość i piękna nieznajoma stała się piękną znajomą. To Raquelle Fashion Fever z 2007 roku o taka jak ta znaleziona w necie. Poniżej zdjęcia lalki w oryginale i jej oryginalnego stroju.






Zajebisty pasek posiadała w zestawie, więc obiecałam  że jej taki sam zrobię. 
A tu już lalka po doprowadzeniu do stanu użyteczności i po zidentyfikowaniu. Ochrzciłam ją Irmina. 








Laska nie zbyt adekwatnie się ubrała jak te porę roku. Żeby się tylko nie rozchorowała tak jak ja. Podczytuję inne blogi i wszędzie widzę jesień, a u mnie co? Taki trochę powiew lata. Marzy mi się iść na spacer z lalkami do parku. Ostatnie kilka dni jest słoneczko i taka piękna aura, ale leżę w łóżku i zdycham. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło - dziergam moim lalkom jesienne ubranka. Może pogoda się utrzyma i jeszcze się załapią na spacer do parku zanim nastaną słoty i deszcze.
Jeśli zaś chodzi o Irminę to jest osobą o bardzo miłej aparycji, wesołą i szczerą. Uwielbia dzieci i pracę z nimi, toteż u mnie będzie pomagać dotychczasowej opiekunce maluchów - Dari. Daria już dawno prosiła o pomoc w przedszkolu, bo maluchów jest już cała gromada (a dokładnie całe pudełko po butach) i biedaczka w pojedynkę nie daje rady. Obydwie nie mogą się już doczekać, kiedy zacznie pracę w przedszkolu. Ale najpierw musi się chyba cieplej ubrać.






Aranżacja pożal się Boże - kocyk i puszka. Ale panience to niczego nie ujmuje, prawda?


Czytaj dalej