Panny Moxie

Trzeba by może przedstawić bardziej współczesne moje lalki. Dziś moxiki, czyli lalki od MGA Entertainment z cyklu moxie girlz. Lubię te lalki bardzo, dla mnie to takie przedszkolaki albo pierwszoklasistki, które uwielbiają Hello Kitty i Kucyki Pony. Powstały o ile dobrze pamiętam w 2009 roku, jako ewentualnie zastępczy produkt gdyby na skutek oskarżeń Mattela MGA musiało wycofać Broatz z produkcji. Gdy szukam jakiegoś bobasa z PRL - u a aktualnie nie znajduję i zamiast niego trafi mi się moxie, to prawie zawsze się skuszę. Choć i MGA korzysta z Chin jako taniej siły roboczej to laki są nawet nawet (dobry winyl, porządny plastyk, włosy też niezłe). Jedynie co budzi moje niezadowolenie, to te kulko kikuty zamiast stopek. Zawsze jest problem z tymi doczepianymi butami. Na domiar złego nie pasują na nie buty od Broatz, bo kulki moxy mają mniejsze. Ten sam producent, ta sama chińska produkcja, nie mogli zrobić jednego rozmiaru? Ot złośliwość małych, żółtych ludzików! No i jeszcze taki mały mankament: w wielu ciuszkach okropnie ciasne rękawy. Dziecko nie poradzi sobie z ich ubraniem, ale mnie akurat to nie przeszkadza, bo i tak chodzą w nie swoich ciuchach.
A teraz moje moxiki, czyli nierozłączna trójca. Pierwsza zawitała do mnie Lexa. Używana oczywiście. Myślę, że to seria transformująca (more 2 me). Przybyła do mnie wraz z oryginalnymi dodatkami. Tak wygląda nowa w pudełku na zdjęciu producenta.



A tu już moja panna





Również z serii transformującej jest moja Avery. Tu zdjęcie producenta:




I moja słodka blondyneczka.



- Ja fruwam !!!

I jeszcze Sophina. Ta z serii po szkole jako baletnica. Też używana, kupiłam ją wraz z klonikiem moxów. Zdjęcie promo:



I moja ślicznotka.





Oczywiście moxie to panienki z dobrego domu. Dbając o ich wychowanie dziewczyny mają swoje dodatkowe zajęcia: Lexa uczy się gry na skrzypcach, Avery na flecie a Sophina chodzi na balet.






I jeszcze pamiątkowe zdjęcie z występu, do szkolnego albumu.





Ale im nie w głowie takie lekcje. Kochają sport, a jeszcze bardziej muzykę. Nie chcą być wirtuozkami ani baletnicami, tylko chcą mieć własną rockową kapelę.





Koncertowe kawałki ćwiczą po tych swoich obowiązkowych próbach. I pewnie nikt by się nie dowiedział, gdyby nie kamera zainstalowana w sali.

Udostępnij ten post

3 komentarze :

  1. Bardzo ładne laleczki, zwłaszcza Sophina :)
    Żałuję tylko, że zamiast stóp mają te kikuty ale za to są fajnie ubrane :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też uwielbiam te laleczki mimo złosliwych stópek:), tak jak Bratz mam przesyt to Moxie mi się nie opatrzą chyba nigdy.

    OdpowiedzUsuń
  3. cieszę się, iż nie jestem osamotniona
    w swej sympatii do tych panienek ♥

    OdpowiedzUsuń