mój własny potwór

No tak jak w tytule - każdy musi mieć lalkę monsterkę. Mam wrażenie, że to jakiś obowiązek wręcz. Już nie ma słodkich lalek bobasków, za to są baby moonster z fioletowymi włosami. Lalki potwory, laki wampiry, upiory i truposze. Nie nie nie krytykuję. Myślę, że ta cała niepotrzebna otoczka wokół mody, to całe zamieszanie i reklama na każdym kroku zrobiły wiele złego prekursorkom trendu. Niewątpliwie prekursorkami są Monster High od Mattela. I gdyby tak pozostało to byłaby to fajna odskocznia od powiedzmy zwykłych lalek. Ale wmieszała się w to Era Wodnika, ruch New Age, umiłowanie do wampirów i czarodziei na pewno za sprawą filmów kinowych, no i oczywiście kasa. I? I żeby zarobić i iść za modą jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać lalki potwory. Śliczna laleczka, buzia dziecka, ale włos zielony i obowiązkowy napis: monster !!! Oczywiście rozumiem, zarabiać trzeba i kupcy mają prawo wykorzystywać modę, ale to co dzieje się w zmienianiu lalek w potwory pachnie mi już epidemią. Zresztą same monster high to laleczki całkiem słodkie, i też ciągle takie dziewczęce. Draculaura na ten przykład wcale nie wygląda jak dla mnie jak okropna wampirzyca z kłami tylko jak dziecko, któremu się mleko z ust wylało. Myślę,  że Mattel nie chciał straszyć dzieci a stworzył serię lalek, która będąc trendy dałaby klientowi możliwość wyboru produktu. Inni sprzedawcy poszli za modą jak w dym i na dziecięcych buźkach namalowali kły, dodali kolorowe włosy i ubrali na czarno. Tyle tylko, że to dalej ta sama słodka lalka. Nie mnie oceniać oczywiście, ale jako klient, którym jestem, mogę się wypowiedzieć: monster high są ładne i ciekawie wykonane poprzez swoją historię, pomysł, posturę i upiorny choć miły wygląd są oryginalne i charakterne, a pozostałe lalki na siłę przerobione na potwory są bezpłciowe, i jakby to ująć, żeby nie nadużywać określeń: bez osobowości. Z reguły te na siłę zrobione potwory mnie śmieszą, bo jak tu nie parsknąć śmiechem kiedy: na sklepowej półce widzę bobasa w śpioszkach z czarnym śliniaczkiem i czarnymi włosami, z kłami, buteleczką mleka (mleka !!!! a nie krwi) i z naklejonym tatuażem w kształcie pająka na środku czoła? Wydrukowane na pudełku słowo "lalka potwór" nabiera wtedy zupełnie innego znaczenia.
Jednakże od każdej reguły musi być wyjątek, to jest i tu. Dla mnie takie wyjątki są dwa. Oba pochodzą od firm, których chyba jestem fanką, bo większość moich lalek jest właśnie ich produkcji. Pierwsze to Bratzillaz od MGA Entertainment. Choć dziewczyny nie mają swoich bardziej człowieczych zajęć i zainteresowań, bo są czarodziejkami, które chodzą do szkoły magii, to nie zatraciły swojego broatzowatego charakteru. Drugi wyjątek to lalki Twilight Teens wyprodukowane przez firmę Simba. I ten producent wypuścił na rynek lalki potwory (a raczej lalki truposze), które a i owszem mają dziwny kolor włosów i skóry, ale nie są odbitymi na powielaczu lalkami monsterkami. Mają swój oryginalny wygląd i mimo wielu nawiązań do monster high bardziej mi przypominają pannę młodą od Tima Burtona niż którąkolwiek z lalek od Mattela.
Kiedy po raz pierwszy widziałam zdjęcia Twilight Teens, od razu wiedziałam, że to ciekawe lalki. Gdy zobaczyłam lalkę z tej serii na żywo, od razu wiedziałam, że sobie taką kupię. Gdy kupiłam  - wiem już, że na jednej się nie skończy. Moja zakupiona to Ghostilla z serii "midnight bride". Aby się nie myliła z monsterkami dostała na imię Miriam. Jestem nią oczarowana i na dzień dzisiejszy jest moją number one.




Lalka jest mniejsza od lalek Mattela, ma 26 cm. Ma też masywniej zbudowane ciałko niż monster high, które w porównaniu z nią są anorektyczkami w ostatniej fazie. Ta lala ma biodra i trochę brzucha, a uda to nawet ma grube. Ciałko takie jakie u simbiowych super model.




Artykulacja w nadgarstkach, łokciach, kolanach i stopach (w przeciwieństwie do lalek Mattela).








Ma porządnie uszyty strój. Dobrej jakości gęste włosy. Bardzo podobają mi się też jej buciki.





W ogóle cała jest extra.

Udostępnij ten post

6 komentarzy :

  1. Widziałam na półce sklepowej wersję z mocno różowymi włosami i powiem szczerze, że te włosy w połączeniu z kolorem skóry lekko mnie zniechęciły. Twoja jest sympatyczna, muszę się rozejrzeć mocno za tymi simbowymi wersjami:)
    Wiedźmy od Bratz podobają mi się i są na mojej życzeniowej liście:)
    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha :) Ghostillę i ja bym chętnie przygarnęła - w zasadzie to żałuję, że tego nie zrobiłam kiedy kosztowała 25zł w Kauflandzie bo 50zł to już nie jest zachęcająca cena (chociaż i tak tańsza niż anorektyczki monsterki) xD
    Coś musi w tym być, że mamy podobny gust :D pozdrawiam cię więc moja zaginiona siostro xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajna laleczka :3 Podobają mi się jej buty.

    OdpowiedzUsuń
  4. Drzwi bym takiej lalce przed nosem nie zamknęła- niestety jakoś żadna nie chce do mnie przyjść sama, tylko czekają w sklepie i grożą opróżnieniem portfela.

    OdpowiedzUsuń
  5. o rany! lae ładna! nareszcie normalna potworka! Śliczna- taka zgrabna- i nie wygląda jak poczwara w stadium larwalnym- tylko śliczna, zgrabna i urocza

    OdpowiedzUsuń
  6. i do mnie Ona przemówiła - grzecznie czeka na swą kolej
    w swtorzeniu nowego image'u, na obfocenie i zaistnienie
    w sferze blogowej... obawiam się, że nie będzie ostatnią
    simbetką-potworzycą w mym lalkozbiorze :)

    OdpowiedzUsuń