Z doświadczenia w pracy wiem, że dzieci lubią proste zabawy. W czasach naszego dzieciństwa popularnością cieszyły się zwykłe gry zespołowe. Dziś jest podobnie i dotyczy to także moich lalek. Czasem rzeczy czy miejsca dla dorosłych w ogóle nie ciekawe dla dzieci stanowią miejsca magiczne i czarowne.
Kolejne wyzwanie alfabetyczne u
MAVERIKI
H jak huśtawka
Jak widać frajdę można mieć ze wszystkiego. Huśtać też można się na wszystkim jeśli tylko mamy na to ochotę.
Ale jest też tak że to co dzisiaj i zawsze dla dorosłych będzie miejscem czarownym w ogóle nie interesuje "współczesne" dzieci..... Pozdrawiam wieczne dziecko :)
OdpowiedzUsuńjest tak, że to co było frajdą dla dzieci dwadzieścia lat temu dla dzieci dziś frajdą być nie musi, bo czasy się zmieniły i to bardzo, ale to też zależy od dorosłych: jeśli zostawią dziecko same będzie siedzieć przed laptopem, jeśli zachęcą do zrobienia czegoś razem - zrobi to i może się okazać, że takie ponad czasowe zabawy dalej są fajne także dla współczesnych dzieci; ostatnio bawiłam się z przedszkolakami przez dwie godziny bez żadnych fajerwerków, multimediów itp; tylko w "chodzi lisek " "mam chusteczkę" "wróbelka Walerka" i fajnie czas zleciał, może właśnie dlatego, że wcześniej nie miały okazji się w to bawić i to było dla nich coś nowego :)
UsuńTwoje zdjęcie przypomniało mi horror z dzieciństwa. A właściwie był to horror dla osoby, która widziała moje popisy na łańcuchu barierki przy torach tramwajowych. Dziecięca bezmyślność otarła się o śmierć. Szczęściem, ktoś dorosły zauważył i interweniował.
OdpowiedzUsuńcałe szczęście że ktoś zareagował; niestety nieograniczona dziecięca fantazja bywa też nieodpowiedzialna
UsuńHuśtać się można na wszystkim! Pamiętam, jak za bąbla, huśtałam się na pasie z twardej gumy, który po krótkim czasie tak wrzynał mi się w uda, że miałam otarcia i czerwone ślady przez kilka dni.
OdpowiedzUsuńTak. Zdecydowanie było to magiczne miejsce... i z melancholią wracam do niego często pamięcią.
Święta prawda :) Pamiętam jak wyeksploatowany był nasz podwórkowy trzepak ;) Super pomysł :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOj tak... też się tak huśtałam , pamiętam :) Pamiętam również swoje spotkanie z Matką Ziemią przy takiej okazji ...
OdpowiedzUsuńBardzo pomysłowo z tą huśtawką ;-)
OdpowiedzUsuńMy się zawsze huśtaliśmy na bramie...Ależ nas babcia za to goniła;) Zwłaszcza, że robiliśmy to w 7 z kuzynostwem. Ponoć łamały się od tego szczebelki. Ale brama jak stała tak stoi i szczebelka żadnego nie straciła:)
OdpowiedzUsuńA ja na gałęziach drzew:) - jak małpiszon:)
OdpowiedzUsuńJa się huśtałam na trzepaku i na drzewach :) choć lepsza we wspinaniu i łażeniu po drzewach była moja młodsza siostra :) Choć nie zapomnę jak się huśtałam na furtce w tę i tamtą stronę ... niestety kolega ją domknął i przytrzasnął mi palce ... do dziś mam pamiątkę ...
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł.
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł.
OdpowiedzUsuńhuśtawka pod samo niebo? całodobowo! choć przeskakiwanie przez siaty i płoty też było super...
OdpowiedzUsuń