Ma kijowe ciałko jeśli chodzi o plastyk (cały się odbarwił i ma dwa pęknięcia, choć lalka była zapakowana jakby nowa); o gabarytach i posturze bratz. Nawet kulki na nogach mają ten sam rozmiar co u bratzów. Włosy to koszmar: nie jest to moher chociaż dosyć miękkie jednak okropnie się rozczesują i okropnie kudłacą. Głowa z mięciutkiej gumy i ten cudny pyszczek ...
Ubrana była w sukienkę o pięknym błękitnym kolorze z różowymi dodatkami. Jednak ciuch wykonano z jakiegoś tworzywa co mi przypomina w dotyku gumę połączoną z ortalionem. Miałam zamiar to coś wyrzucić, ale zostawiłam - może będzie strojem wróżki albo kreacją na karnawał. Na razie ubrana została w ciuszki od Korie i glany od innego klonika. I dostała na imię Callan.
Lubię tego rudzielca, lecz lalka zasługuje na coś lepszego niż wybrakowany plastyk. Nie mam też siły użerać się z jej włosami. Dlatego czeka ją metamorfoza. Na razie zmieniłam jej kolor ust z marchewkowego na mocny róż. Dostanie też nowe ciałko i nowe włosy i ponownie zagości na blogu.
W końcu to mój number one.
Piękna jest !!! Naprawdę można się zakochać !!!
OdpowiedzUsuńŚliczna jest i ma hipnotyzujące oczy!
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jej przemiany. Oczka ma śliczne:)
OdpowiedzUsuńfota trzecia od dołu -
OdpowiedzUsuńfantastyczne oczęta ♥